Nie do końca udana wycieczka w Narwiańskim Parku Narodowym


Trzeba znowu wrócić do pisania, bo to działa na mnie terapeutycznie. To pomaga zapomnieć na chwilę o rzeczach mało przyjemnych "dnia codziennego". W gruncie rzeczy to nie mam na nie wpływu, więc nie ma potrzeby żeby się denerwować. Jednak rusza... cholera rusza... 
Tyle biadolenia! Więcej nie będę... Bez sensu...
Dlaczego nie udana tak do końca? Bo coś na czym mi zależało było zamknięte z powodu remontu. A co to było? O tym poniżej.
Łomżyński Park Krajobrazowy (o którym pisałem tutaj) zrobił na mnie duże wrażenie. Stąd pomysł na Narwiański Park Krajobrazowy. W końcu to też Polska Amazonka czyli Narew. Wycieczkę chciałem rozpocząć od miejsca dobrze mi znanego - kładki Śliwno-Waniewo. Zaparkowaliśmy samochód z rowerami na ładnym parkingu zrobionym za unijne w okolicach Śliwna i chciałem razem dzieckiem przeprawić się na drugą stronę rzeki. A tu... 




..."zonk!". Kładka w remoncie do końca 2018 r.! Szkoda, bo to atrakcja nie lada. Nie jest to tylko kładka przez rzekę, ale przez całe rozlewisko. Niektóre odcinki trzeba pokonywać na tratwach. Przyciągasz ją do siebie łańcuchem, wsiadasz i chwytasz linkę z drugiej strony i ciągniesz aż przeprawisz się na drugi brzeg. Coś w rodzaju przeprawy promowej. Z tym że to Ty jesteś sternikiem i silnikiem. Takich przepraw jest bodajże cztery. Choć nie pamiętam dobrze. Następnie jest spory kawałek kładki drewnianej z wieżami widokowymi, przystankami edukacyjnymi i zwyczajnie miejscami do odpoczynku lub podziwiania okolicy z poziomu rozlewiska. Całość ma ponad kilometr. Warto! Uważam,że naprawdę warto! Ta atrakcja nie jest zbyt rozpowszechniona. 


Trzeba było zmienić plany... Tak na szybko wyznaczyłem sobie mapę korzystając z nawigacji w smartfonie. Pierwotnie mieliśmy przeprawić się wspomnianą kładką do Waniewa, obrać kurs na Suraż a stamtąd do Śliwna gdzie nieopodal na parkingu został samochód. Wyznaczając nową ścieżkę kierowałem się zasadą aby jechać w parku lub jej najbliższej otulinie. Wyszło całkiem, całkiem. Choć spora początkowa część, to drogi mocno polne i piaszczyste. 



Pierwsza ciekawsza miejscowość to Topilec. Jest tu sporo gospodarstw agroturystycznych. W mniej więcej w środku wsi znajduje się cmentarz żołnierzy niemieckich i rosyjskich dość ciekawie eksponowany. Na uwagę zasługuje też zadbana świetlica wiejska zrobiona, a jakże, za unijne...






Stąd jechaliśmy już mało ruchliwą asfaltową drogą. Dojechaliśmy do miejscowości Zawady i obraliśmy kierunek na Baciuty. Tu byliśmy już na Podlaskim Szlaku Bocianim, którym jechaliśmy aż do szosy S8. Poniżej kaplica pod wezwaniem św. Barbary z XVIII w. 




Za Baciutami wjechaliśmy na dość ruchliwą szosę 678 i przeprawiliśmy się mostem na drugą stronę Narwi. Widok z mostu zrekompensował kilometry, które odłożyły się w nogach. 




Z szosy zjeżdżamy na szutrówkę gdzieś w okolicach wsi Bokiny. W sumie odcinek aż do Kurowa bez większych emocji. Jazdę utrudniał dość silny wiatr. Gdzieś po drodze robimy sobie przerwę na obiad i regenerację. 




Dojechaliśmy do Siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego mieszczącego się ciekawym dworku. Tereny wokół, jak i zabudowania przypominają przeszłość. Wnioskuję, że znajdował się tu PGR. Sam budynek dworku został starannie odremontowany. Znajduje się tu ciekawy park przydworski z miejscem edukacyjnym. Są też dwie kładki edukacyjne z wieżą widokową. Doświadczyliśmy również jak od strony trzcin razem z wiatrem leciały na nas kleszcze. Batmany jakieś te kleszcze narwiańskie.




Przy S8 skręcamy na ścieżkę rowerową Green Velo i wygodnie nią podążamy. Dojeżdżamy do Jazu na Narwi. Tu robimy przerwę. Spory kawałek jedziemy drogą ułożoną z betonowych płyt. Monotonia. Dobrze że chociaż krajobrazy ciekawe. 



Dalej rozstajemy się ze szlakiem Green Velo i Przez miejscowość o wdzięcznej nazwie "Konowały" dojeżdżamy do naszego punktu początkowego. Wyszło całkiem sporo jak na jazdę w takich warunkach. Mój 10 letni syn wziął ode mnie rower i "dokręcił" jeszcze do 60 km. To jego pierwsza sześćdziesiątka w życiu...



Podczas wyjazdu zrobiłem sporo panoram. Nie wiem i nie mam pomysłu jak je wyeksponować. 








Komentarze

  1. Tereny przeze mnie jeszcze nie odkryte, ale z pewnością warte odwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dolina Narwi i Biebrzy wiosną podczas rozlewisk - niesamowite! Naprawdę polecam. Warto też przejechać się Drogą Carską ze Strękowej Góry do Osowca. Mam materiał. Może kiedyś opiszę. Warto też wiosną wpaść do Goniądza. Widok na rozlaną Biebrzę niesamowity. Dzięki za komentarz.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szlak Orła Białego

Goła Zośka i Święte Miejsce

Trasa Rzeki Wołkuszanki w Gminie Lipsk.