Przez doliny rzek Puszczy Knyszyńskiej.


Asfalt jest nudny... Natomiast wycieczki przez leśne szutry, czasami błota, zmieniające się krajobrazy w potężnej magicznej i pięknej Puszczy Knyszyńskiej, to jest to! I nikt mi nie wmówi, że trzeba tam zbudować ścieżkę rowerową, wyrównać drogę. Nie! Ma być trudno i niedostępnie, bo tylko wtedy ma to swój urok. Zmusza nas, żeby włożyć wysiłek aby coś zobaczyć, popodziwiać. Podobnie jak w górach. Im wyżej tym ładniej, lecz też bardziej wymagająco. Trasa prowadzi różnymi szlakami i nie jest to typowy szlak rowerowy. Na wycieczkę zabrałem swego dziesięcioletniego syna. Był zmęczony, ale dał radę. Licznik na koniec wskazał ok. 41 km. 

Zaczynamy w Kopnej Górze przy Arboretum im. Powstańców 1863. To tu parkujemy auto i zrzucamy rowery. Właściwie jest to dobre miejsce na zakończenie trasy, nieopodal znajduje się polana z wiatami rekreacyjnymi, miejscami na ognisko, miejscami postoju rowerów, samochodów. A po odpoczynku można, a nawet trzeba, pospacerować po wspomnianym arboretum - 26 hektarowym pewnego rodzaju ogrodzie botanicznym. Początkowo przebieg naszej trasy pokrywa się z historycznym Szlakiem Powstania Styczniowego. Jest on świetnie oznaczony tablicami informacyjnymi przez leśników. Podobnie jak opisywany przeze mnie Szlak Orła Białego w Puszczy Augustowskiej.
 


Początkowo kierujemy się na zachód. Uwagę zwracają stojące wspólnie krzyże: prawosławny, katolicki oraz kapliczka. Na ścianie kapliczki napisy są w języku rosyjskim.


Za wsią Woronicze skręcamy w lewo zgodnie z oznaczeniami wspomnianej ścieżki powstania 1863. Tu kończy się asfalt i zaczyna się prawdziwa jazda.



Wjeżdżamy na teren pierwszego napotkanego rezerwatu przyrody "Międzyrzecze". Zatrzymujemy się na moście nad strumykiem leśnym Koszówka. Szymonowi bardzo się tu podoba. 


Przejeżdżamy przez spory kawałek lasu, by dotrzeć do doliny Sokołdy i urokliwie położonej wsi Dworzysk. Piękny tam mają widok. Pokonujemy drewniany most na Sokołdzie. Szymon wniebowzięty! A z czego słynie Dworzysk? A no z takiego płynu robionego księżycową porą w puszczańskiej gęstwinie, na bazie wody zaczerpniętej z jednego, z licznie wypływających źródełek w rezerwacie Budzisk, na podstawie receptury przekazywanej ustnie z pokolenia na pokolenie. Próbowałem wielokrotnie. Polecam. Wyrób pierwszego sortu...
Wjeżdżamy na teren kolejnego rezerwatu przyrody - Budzisk. Fotografię z tablicą można powiększyć - nie ma co pisać, ale jest ciekawie. Przy tablicy jest zadaszona ława, więc można zrobić przerwę. Ba! Jest nawet "świeży" drewniany wychodek. Pełen luksus! Na skraju lasu widnieje jednak zakaz wjazdu wszelkich pojazdów spalinowych. Dalej droga błotnista. Ale spokojnie da się jechać. Na następnym skrzyżowaniu w kształcie litery "T" należy skręcić w lewo, choć korci z jakiejś przyczyny w prawo. Jeżeli skręcimy w prawo to wyjedziemy przy Zajeździe Leśnym w Czarnej Białostockiej, a tego przecież nie chcemy...  Po chwili mijamy leśniczówkę Budzisk i za następnym zakrętem po prawej stronie ukazuje się naszym oczom piękne rozlewisko rzeki Migówka. Jeszcze jesteśmy w Rezerwacie Budzisk. 





Po dobrych kilku kilometrach jazdy leśnej dojeżdżamy do szosy Supraśl - Krynki. Skręcamy w prawo. Z 15 minut i jesteśmy w Podsupraślu. Podjazd pod górę. Przejeżdżamy przez most na rzece Supraślanka by tuż za nim skręcić w lewo na tzw. Bulwary Supraskie. Mamy tu kilka "atrakcji": latające rowery, klatka z krzesłem na Szymona... Robimy też przerwę na popas. Bez ceregieli urządzamy sobie stołówkę na stole do tenisa stołowego. O Supraślu nie będzie. Zdecydowanie zasługuje na oddzielny post... 





Przeprawiamy się drewnianym mostem na drugi brzeg kanału. Jedziemy groblą. Jest to zabytek hydrotechniczny. Po lewej stronie mamy rzekę Supraślankę, po prawej staw młynowy Zajmę i sztuczny kanał zwany Kopanicą. Ile tu musi być komarów w sezonie...
Przeprawiamy się przez rzekę na drugą stronę wąskim mostem a właściwie kładką. Szymon nie zaryzykował jazdy - przeprowadził rower. Kawałek ścieżki ułożonej z trylinki, skręt w prawo i mamy solidny kawałak piaszczystej drogi, właściwie aż do skrzyżowania zwanego Krzyże, w której znajduje się galeria leśna. 




Tutaj znajduje się pomnik przyrody - ogromny rozłożysty dąb oraz dwanaście rzeźb wykonanych przez Ryszarda Bołtowicza. Przedstawiają one powstańców styczniowych 1863. Trochę smutne miejsce. Ale chyba o to chodziło rzeźbiarzowi. Jest też tablica informacyjna i zadaszona wiata, więc przystanek musi być obowiązkowy, co też czynimy.
Nasza wycieczka ponownie łączy się ze Ścieżką Powstańców Styczniowych 1863. Łączy się również, ze szlakiem konnym, co w połączeniu z piaszczystą drogą i kilkoma wzniesieniami zmusza do tego, aby zażyć spaceru z rowerem u boku. Kto widział drogę, po której przeszło stado koni, ten wie o co chodzi... 







Po drogowych przygodach docieramy do miejscowości Surażkowo. Tablica jakby informowała, że to trochę zapomniane miejsce. Jednak tablica kłamie. Są tu całkiem zadbane obejścia. Wieś jest malowniczo położona nad doliną, w której łączą się rzeki Supraśl i Sokołda. Znajduje się też tu popularny ośrodek agroturystyczny Ritowisko. Można pojeździć konno, zorganizować kulig, spływ kajakowy i co tam, kto sobie wymyśli, a na co gospodarze się zgodzą...
Za Surażkowem zatrzymujemy się przy kolejnym dębie - pomniku przyrody. Przy nim jest przystanek ścieżki przyrodniczej. Po Szymonie widać już zmęczenie. Nie będę go uszczęśliwiać spacerem po ścieżce. 




Za chwilę mamy tablicę informującą o kolejnych rezerwatach przyrody. Po prawej mamy Rez. Bahno w Borkach, po lewej Rez. Surażkowo. Który to już? Szósty o ile dobrze liczę. Nie wspomniałem jeszcze rezerwatach: Jałówka w Podsupraślu, Krzemienne Góry oraz rezerwacie Woronicze, przez który wprawdzie nie przejeżdżaliśmy, ale można do niego wstąpić przy okazji odpoczynku na polanie w Kopnej Górze. Zaczyna się za polaną, tuż przy nasypie kolejki wąskotorowej. Jest tam też ścieżka przyrodnicza. Do połowy swojego przebiegu naprawdę zacna. Niektórzy specjalnie jadą do jednego rezerwatu. A my, aż sześć zahaczyliśmy. Powinienem chyba post zatytułować "Przez Rezerwaty Puszczy Knyszyńskiej" a nie doliny rzek. Ale spokojnie! Trochę tych rezerwatów jeszcze jest na tym obszarze. A najbliżej Sokółki jaki jest rezerwat? Starodrzew Szyndzielski oczywiście.
Dalej "zażywamy Łaźnie". Ciekawa nazwa: Łaźnie. We wsi buduje się niewielka drewniana cerkiew. Właściwie zostało już kilka elementów do wykończenia. Co rusz napotykamy na krzyże katolickie i prawosławne. To tylko potwierdza wielokulturowość naszego regionu.





Gdzieś w okolicach Podłaźni znajduje się jeszcze jedna ścieżka edukacyjna. Poświęcona pszczołom i pszczelarstwu. Tablice mówią jak ważne dla nas są te owady. Jak możemy im pomóc, bo populacja rodzin pszczelich się zmniejsza. Jest też gra w klocki sprawdzająca wiedzę nabytą po przeczytaniu tablic. Uważam, że to świetna zabawa po wspólnym spacerze rodzica z dzieckiem. Na drzewach wiszą też prawdziwe, zamieszkałe przez pszczoły barcie. Wiem, bo sprawdzałem! Największe wrażenie zrobiła na Szymonie jednak rzeźba pszczoły na plastrze. Wygląda bardzo realistycznie...





Na koniec upolowaliśmy zaskrońca. Aparatem oczywiście. Przeniosłem skubańca w las, bo pełzał po ruchliwej szutrówce do Lipowego Mostu... Chciał mnie nawet ugryźć za to...


Przedstawiam orientacyjną mapę naszej wycieczki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szlak Orła Białego

Goła Zośka i Święte Miejsce

Trasa Rzeki Wołkuszanki w Gminie Lipsk.