Dookoła Jeziora Hańcza w Suwalskim Parku Krajobrazowym.


"Lodowce krajobrazy misternie rzeźbiły, stąd jezior głębiny, wzgórza za kemów i ozów nad warstwą wiecznej zmarzliny".  
Małgorzata Falencka-Jabłońska

Tak cytatem zacznę jak rasowy "piśmak", a co tam! Dziwna trochę nazwa szlaku, bo można go przejechać a Jeziora Hańcza nie zobaczyć! Z drugiej zaś strony te szlaki "dookoła" często tak mają. Wszak dookoła Polski to też dookoła Hańczy na ten przykład. Same Jezioro Hańcza jest głębokie. Tak głębokie, że aż najgłębsze w Polsce. Kiedyś nawet o tym w szkole uczyli. Teraz nie wiem. Samo zaś jezioro leży w "krainie jak baśń", jak z kolei mówi slogan reklamowy Suwalszczyzny. I nie ma w tym przesady. Jest to prawda oczywista, jedyna i niepodważalna. Pojezierze Suwalskie jest piękne...
Wycieczkę zaczynam z siedziby Suwalskiego Parku Krajobrazowego w Turtulu z synem Szymonem. Oj ma się ten dzieciak ze mną - wyrodnym ojcem - ciąga go wszędzie na ten rower. Początkowo jedziemy drogą asfaltową ale jak to na Suwalszczyźnie: pod górę i z góry, pod górę i z góry, i tak cały czas. Nie jest to łatwa trasa dla dziecka mimo iż utwardzona. Krajobrazy zacne. Zajeżdżamy do rezerwatu Głazowisko Bachanowo. To miejsce, gdzie rolnicy nigdy nie uprawiali roli, bo jest tu kamień na kamieniu. Na powierzchni ok 1 ha naukowcy naliczyli ok. 10 tyś głazów narzutowych. A te głazy trafiły do nas ze Skandynawii. Lecz nie o tym będzie!
Aby wejść do rezerwatu trzeba rowery zostawić przy takiej bramce. Idziemy kawałek po płaskim terenie a w koło porozrzucane głazy, dalej schodzimy w dół w dolinę rzeki Czarnej Hańczy. Kamienie w jej korycie i wartki nurt nadają jej zdecydowanie charakter górskiego potoku. 
No cóż. Nie ma to jak zrobić sobie selfe i zamknąć oczy. Zdolnym trzeba Być!           


Na Suwalszczyźnie można znaleźć takie rekiety jak znak PKS-u z kierownicą. Teraz już nieco inaczej wygląda logo tej firmy. Gospodarstwa na terenie parku są zróżnicowane ekonomicznie. Są takie gdzie widać, że się powodzi, ale są też takie gdzie bieda ewidentnie piszczy. Rzuca się to w oczy...


Mijamy miejscowości typowo turystyczno-letniskowe: Bachanowo i Błyskowizna. Znajduje się gdzieś tutaj centrum nurkowania. Dalej w okolicach Przełomki skręcamy w prawo aby dojechać do punktu widokowego na Górze Leszczynowej. Wpierw trzeba przejść przez pastwisko (większość terenu parku jest w rękach prywatnych), przez takie drabinki nad ogrodzeniem elektrycznym. Później idziemy bardzo przyjemnym grądem. Wejście pod górę, wejście na wieżę widokową i co? No i nic! Drzewa podrosły ponad wierzę i zasłaniają cały widok. Mimo braku obiecanego w przewodnikach widoku na Jezioro Hańcza spacer wart odbycia...
Następny przystanek to miejscowość Czarna Hańcza. Tu zatrzymujemy się dłużej. Jest miejsce do kąpieli, zabytki przyrody podworskiego parku, kładka przyrodnicza a stojąc na brzegu czuje się tą głębię...     





Tego sposobu wiązania bydła nie znam mimo, iż wioskowy człowiek jestem. Jałówki były powiązane ze sobą dość długą liną za rogi. zaczeliły się za kamień i sobie stały. Nie wiem o co chodziło autorowi. Pewnie jakiś cel to miało...


Widoki i jeszcze raz widoki. Aparat szczególnie ten z telefonu nie odda głębi krajobrazu. Nie ma szans. To trzeba zobaczyć własnymi oczętami...




Takiego obrazka już dawno nie widziałem, aby cielaki, już dość duże, chodziły sobie luzem po pastwisku z krowami-matkami. Teraz cielaki odstawia się od krowy zaraz po ocieleniu. Krowa ma produkować mleko a nie ryczeć za cielakiem. No cóż. Takie to teraz przemysłowe produkcje żywności są...
Na jednym ze zjazdów, dość stromym i długim, zakończonym zakrętem najadłem się strachu. Licznik na zjeździe przed zakrętem wskazywał 38 km/h na szutrówce. Musiałem ostro hamować, aby wejść w zakręt, który miał ponad 90 stopni. Ja ok. Normalka. Ale jak Szymon? Widzę. Zasuwa. Hamuje lecz trochę za późno a za drogą ogrodzenie z drutu kolczastego. Łapie pobocze. Dość znacznie. Przejeżdża niewielki krzak. I... Wraca z powrotem na drogę... UFF... Ciepło mi się zrobiło! A u niego BANAN!


Rezerwat Głazowisko Łopuchowskie odpuszczamy. Starczy kamieni na dziś. Mam swoje pod domem! Przejeżdżamy przez dwie wsie założone przez staroobrzędowców (wyznawcy starego, niezreformowanego rosyjskiego prawosławia) Łopuchowo (założona w 1789) i Wodziłki (1788). W tej drugiej znajduje się drewniana molenna wymieniana niemal we wszystkich przewodnikach. Na mnie nie robi jednak wrażenia. Nawet trawa wokół już dawno nie wykoszona. Ciekawsze były "skarby" odsłonięte podczas rozbiórki stodoły tuż obok, przez drogę. Były tam sanie, jakieś krosna kołowrotek do wełny i stare łyżwy panczeny. Ktoś najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy, że te przedmioty mają jakoś tam wartość, choćby sentymentalną. Potłumaczyłem Szymonowi co i jak na "żywym" przykładzie, i pojechaliśmy dalej... Gdzieś po drodze "włazimy" w maliny. To był nasz obiad. Były bardzo dorodne i pochłonęliśmy ich masę...


Zbliżamy się powoli do początku i końca zarazem naszej wycieczki, czyli do Turtula. Zaliczmy jeszcze krótką drewnianą kładkę nad źródliskami rzeki Szeszupy i punkt widokowy na Staw Trutulski. 
W samym Turtulu zatrzymujemy się na dłużej. Jest tu co robić i zwiedzać: ruiny młyna wodnego ze spiętrzoną wodą, gry terenowe dla dzieci, tablice informacyjne, edukacyjne przystanki, ekspozycje przyrodnicze i etnograficzne. Spokojnie zeszło nam z 2 godziny... 
Licznik wskazał 28 km  w mocno pagórkowatym terenie.




Komentarze

  1. Świetna wycieczka i bardzo inspirujący wpis. Gdy tylko powrócą ciepłe dni to z pewnością wybiorę się na przejażdżkę w odwiedzone przez Pana strony. Nie mam jednak zbyt dużego doświadczenia w pokonywaniu tak długich tras rowerem. W związku z tym czy mógłby mi Pan doradzić jakie buty na rower powinienem zakupić? Byłbym wdzięczny za pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też lubię takie długie wycieczki, gdzie trzeba zaplanować cały dzień, jednak moja pociecha jest nieco mniejsza niż Pana dlatego też jeszcze korzystamy z fotelików. Dlatego też na przyszły sezon będę musiał się wyposażyć w jakiś nowy fotelik rowerowy bo ten stary jest już za mały. Super wpis, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie mogę się doczekać kolejnej wycieczki. Teraz wybieramy się nad morze i chciałabym też wcześniej nauczyć się pływać bo niestety wcześniej ciągle mi brakowało czasu na to

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Szlak Orła Białego

Goła Zośka i Święte Miejsce

Trasa Rzeki Wołkuszanki w Gminie Lipsk.