Pomysł przejechania Polskiego Pomorza już od jakiegoś czasu mi się w głowie kotłował. Chęci co rusz podsycały przeczytane relacje innych cyklistów, którzy publikowali swoje przygody w Internecie. Przeszkody były dwie: pierwsza, tradycyjna - zebrać się, druga - małe dzieci. Ten drugi rozwiązał się gdy starsze dziecię ukończyło 10 lat, więc w moim mniemaniu przestało być już takie małe. Zebranie się w sobie dokonało się 1 lipca 2018 r. Czemu dopiero teraz to opisuję? No, bo leń i szczerze to nie tak do końca zadowolony z całej wycieczki jestem. Gdyby nie główny cel tego bloga, a więc dziennik pokładowy, pewnie nigdy bym się do tego nie zebrał. Mam nadzieję, że miło będzie poczytać jak skleroza przyjdzie. W przyszłości trzeba się będzie na vlogi przerzucić. Kto dzisiaj już pisze? Dinozaury? Wycieczkę popełniłem z synem. Tak 10 letnim dzieckiem! Zwyrodnialec ze mnie! Ale to przez żonę, która postawiła sprawę jasno, że sama to ona z dwójką nie zostanie... Szymon jeździł już ze mną